środa, 26 czerwca 2013

~ 5 ~

~C.~
Otworzyłam oczy, ale ostre swiatło zmusiło mnie do natychmiastowego ich zamknięcia. Chciałam ruszyć ręką, by zasłonić twarz, ale poczułam, że coś ją przytrzymuje. Tylko nie to, pomyślałam. Powstrzymałam dreszcze. Spróbowałam otworzyć oczy po raz kolejny. Było trudno, ale po kilku sekundach jedyną przeszkodą było kilka łez. 
Znajdowałam się w niezbyt dużej sali, oświetlonej licznymi lampami. Kątem oka spostrzegłam trzy inne łóżka po mojej lewej stronie, jeszcze jedno po prawej. Na każdym ktoś leżał, jednak wszyscy poza mną spali. Naprzeciwko było duże okno, które zdradziło mi, że już noc. Tuż obok stała mała szafka, a na niej szklanka wody i trzy strzykawki wypełnione przezroczystymi płynami. Nad nią wisiała kartka z moim imieniem. Przeraziłam się tym, że będą mi to wstrzykiwać. Zauważyłam jeszcze stojak z woreczkiem. Podążyłam wzrokiem za rurką do niego przyczepioną i zobaczyłam moją rękę. Okropnie wielka igła wbita była dokładnie w środek mojego nadgarstka, przymocowanego paskiem do metalowej ramy łóżka. Chciałam także zobaczyć straszną ranę, ale była zabandażowana. 
Poczułam zapach chemikaliów zmieszanych z krwią. Ogranęłam mnie panika, oddech przyspieszył. Dotarło do mnie, że muszę stamtąd jak najszybciej wyjść, bo albo dostanę ataku paniki, albo zwymiotuję. Podniosłam rękę, która była oswobodzona i odpięłam pasek. Zamknęłam oczy i wyciągnęłam igłę. Poczułam, jak krew spływa mi po dłoni, ale nic z tym nie zrobiłam. Wstałam z tego łóżka i upewniłam się, że wszyscy dookoła śpią. Miałam szczęście, właśnie tak było. Podeszłam do drzwi i ostrożnie wyjrzałam na korytarz. Było pusto. Na chwilę pojawiły się we mnie wątpliwości, ale byłam zdeterminowana się stamtąd wydostać i wyszłam za drzwi. Byłam kompletnie zdezorientowana, nie wiedziałam, dokąd iść, więc poszłam przed siebie. Biegiem. 
Nagle z jednej z sal wyszedł lekarz. Złapał mnie za rękę i zatrzymał. Odruchowo zaczęłam się wierzgać, chciałam uciekać dalej. Jednak spojrzałam w jego oczy i przestałam.
- Dlaczego biegniesz? - zapytał, bez emocji. Był młody. Miał ciemne włosy i oczy w niezwykle intensywnym odcieniu błękitu. 
- Chcę wyjść. - powiedziałam, czując, że zaraz się rozpłaczę. 
- Każdy chce. Usiądź. - ostrożnie posadził mnie przy ścianie, jakby oczekiwał, że zaraz zacznę wrzeszczeć. A byłam tego bliska. Igły i strzykawki wyprowadziły mnie z równowagi, przez ciągłe dreszcze i zdenerwowane głosy byłam rozstrojona, ale ten mężczyzna zdołał mnie uspokoić i byłam mu za to wdzięczna.  Zbadał mnie wzrokiem po raz kolejny i zawołał - Pielęgniarka proszona do korytarzu czwartego!
Przez chwilę tkwiliśmy w ciszy, aż w zasięgu wzroku pojawiła sie młoda dziewczyna z papierami w ręku. Podeszła do doktora, a ten szepnął jej coś na ucho. Spojrzała na mnie, po czym zapytała:
- Jak masz na imie?
- Claribel. Heatings. - powiedziałam, powstrzymując płacz. 
Przewertowała kartki, które trzymała w ręku, po czym spojrzała na doktora po raz kolejny i powiedziała:
- Sala numer szesnaście. - po czym pobiegła tam, skąd przyszła.
Doktor ostrożnie mnie podniósł i na rękach zaniósł do mojej sali, gdzie delikatnie ułożył w łóżku.Wzdrygnęłam się., gdy przecierał gazą krew, która wcześniej wypłynęła z rany po kroplówce. Jednak prawdziwy strach mnie przeleciał, gdy podniósł jedną ze strzykawek. Podniosłam się, ale on za powrót kazał mi się położyć i zamknąć oczy. Każdy nerw w moim ciele był wrażliwszy niż zazwyczaj, więc gdy wbił igłę poczułam to dwa razy mocniej. Minutę później nie miało to już znaczenia, gdyż zasnęłam. Choć tego nie chiałam.

~N.~

Patrzyłem, jak zamyka oczy i usypia. Nie byłem dumny z tego, co zrobiłem, ale nie znałem innego sposobu na potwierdzenie mojej teorii. Gdy jej klatka piersiowa zaczęła unosić się regularnie, a mięśnie rozluźniły, podeszłem ostrożnie i zacząłem odwijać bandaż, jednak nie spuszczając jej twarzy z oczu, na wypadek gdyby się obudziła. Była piękna. Ciemne, długie włosy rozsypały się po całej poduszce, okalając jej cerę brązową aureolą. Miała długie, ciemne rzęsy i pełne, malinowe usta. W świetle lamp była nienaturalnie blada, ale i to mi imponowało.
Odwróciłem wzrok od tego cudu, jakim dla mnie była i spojrzałem na jej rękę. Nie myliłem się. Nie wiedziałem tylko, czy mam się cieszyć, czy płakać.
Wbiłem w jej dłoń igłę od kroplówki, po czym wycofałem się na korytarz. Tuż przed wyjściem spojrzałem na nią jeszcze raz. I nie mogłem uwierzyć, że naprawdę ją widzę.

-------------------------

Mam teraz pełno pomysłów, więc może nawet będę pisać codziennie. Jak się podoba piątka? W następnych rozdziałach będziecie mieli okazję by odgadnąć, kim jest N. 

1 komentarz:

  1. Strasznie FAJNY!!!!! jestem strasznie ciekawa kim okaże się nieznajamy N??? Czekam na dalszy ciąg
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń

Gorąco dziękuję za każdy komentarz, także ktytyczny, bo to mi niezmiernie pomaga.
Wyłączyłam weryfikację obrazkową, by było wam łatwiej komentować, bo wiem, jakie to odczytywanie jest irytujące.