sobota, 2 listopada 2013

~ 15 ~

~C.~
Wdech, wydech. Wdech, wydech. 
Czy oddychanie na pewno było codzienną rutyną? W tamtym momencie wydawało się niezwykle trudne. 
Byłam w szkole, po takiej długiej przerwie. Już od pół godziny siedziałam przed klasą, w której mieliśmy mieć zajecia. Czekałam na nich, nie wiedząc, czy sie pojawią. Ale chciałam wyjaśnień. Nie mogłam dłużej czekać, ukrywać się. Moje życie sie zmieniało i nie mogłąm stać w miejscu i oczekiwać, że ktoś sam z siebie podejdzie i mnie poprowadzi. Musiałam to zrobić sama.
Do lekcji zostało 10 minut. Żadnego z nich jeszcze nie było, a ja nie mogłam usiedzieć w miejscu. Wyjęłam książkę, by chociaż spróbować się uczyć, gdy zobaczyłam, jak Nathaniel idzie w moją stronę. Patrzyłam się na niego, pokonując strach. On parę razy na mnie spojrzał, ale starał się unikać mojego wzroku. Chciał przejść obok, udawać, że mnie nie widzi, ale ja złapałam go za ramię, jednocześnie przełykając ślinę ze zdenerwowania.
- Nie. - powiedziałam stanowczo. Na jego twarzy pojawił sie wyraz bólu i sprzeciwu, ale cofnął sie krok do tyłu i spojrzał na mnie. - Chcę wyjaśnień.
- Jakich? - zapytał bez emocji.
- Dobrze wiesz, jakich. Dlaczego nikt nie pamięta imprezy u DJ-a?
- Pamiętają. Zapytaj sie kogo chcesz. - wskazał ręką tłum dookoła.
- Nie chodzi mi o tą, która była w tę sobotę. Tą poprzednią.
- Rok temu? - jego wyraz twarzy sie nie zmienił.
- Przestań robić ze mnie idiotkę! Odepchnęłąm go mocno ręką.
- Przecież nic nie powiedziałem.
- I właśnie w tym problem. - zrobiłam krok do przodu. Nasze twarze dzieliły centymentry. - Nic. A ja chcę wiedzieć. Znać odpowiedź. Wiem, że to twoja sprawka, Noel zapewne też jest w to zamieszany. Jeżeli mi nic nie powiesz, pójdę do niego.
- Czy to jest groźba? - zmienił nogę. Czułam sie zbita z tropu, ale starałam sie tego  nie okazywać. Miałam ochote go uderzyć, ale tego nie zrobiłam. Po prostu podniosłam torbę, wczesniej położoną na ziemi i weszłam do klasy za nauczycielką, która przyszła w odpowiedniej chwili, ratując mnie z opresji.
Lekcja była katuszem. Nathaniel siedział tuż obok mnie, ni to obrażony, ni to smutny, spogladający na mnie z błaganiem wtedy, gdy wbijałam wzrok w tablicę. Noel sie nie zjawił. Miejsce pod oknem stało puste.
Minęła geografia, potem angielski, francuski i matematyka. Nadeszła 45-minutowa przerwa na lunch. Wypuszczono nas na ogród, z czego byłam bardzo zadowolona, bo przynajmniej nie musiałam patrzeć na Nathaniela. Po raz piewrszy od rozpoczęcia szkoły usiadłam na ławce obok dziewczyn z mojej klasy i słuchałam głupich plotek na temat szkolnych gwiazd. Jako jedyna nic nie jadłam, ale ekologiczne jedzenie, nafaszerowane chemią, któe spożywały moje rozmówczynie, wcale mnie nie zaczęcało. Głód był taki sam jak zawsze.
Właśnie temat rozmowy z ostatnich wyczynów Lilianne Oakley zmienił sie na najnowsza kolekcję Luis Vuitton, gdy usłyszałam za plecami tak dobrze znany mi ostatnio głos.
- Claribel.
WSzystkie dziewczyny zamarły i z zachwytem wpatrywały się w postać za mną. Ja powoli wstałam z klęczek i obróciłam się, spoglądając prosto w błękitne oczy Noela.
- Musimy porozmawiać. - powiedział niemal błagalnie.
- Wiem. - podniosłam torbę i ruszyłam w strone sosnowego zagajnika. Noel poszedł za mną. Odprowadzały nas ciekawskie spojrzenia.
Gdy odeszliśmy na tyle daleko od wszystkich ludzi, że nikt nas nie słyszał, zatrzymałam się, ale nie odwróciłam.
- Co sie dzieje? - zapytałam wprost. Usłyszałam cichy szelest kroków i po chwili chłopak stanął przede mną. 
- Naprawdę chciałbym ci powiedzieć... - zaczął.
- Więc powiedz. - na moment zwiesiłam głowę.
- Ale nie moge. - wypuścił gwałtownie powietrze. - Posłuchaj mnie. - złapał mnie za obie ręce. - Wiem, że masz pytania. Dlaczego ludzie nie pamietają imprezy? Dlaczego ja i Nathaniel sie kłócimy? Co się stało z niebieskim łańcuszkiem? Wiem, ze jest trudno. Nie będe ukrywał, że nic sie nie stało, bo sie stało. Tylko, że ty nie jestes gotowa, by poznać prawdę, jeżeli w ogóle będzie ci dane ją poznać. 
Łza pociekła mi po policzku.
- Przynajmniej jesteś szczery. - otarłam ją wierzchem dłoni, odwracając wzrok.
- Posłuchaj mnie. - ścinął moją rękę nieco mocniej. - Nie chce, żebyś mnie nienawidziła. Nie mogę tak. Postaram się być z tobą szczery, ale tylko wtedy, gdy będę mógł. Proszę, nie przekreślaj mnie tylko dlatego, że mam tajemnice, ty przecież też je masz. Każdy je ma. - spojrzałam na niego. - Możemy być przyjaciółmi?
Wzięłam głęboki wdech i jeszcze raz przemyślałam to, co miałam zamiar zrobić. Spojrzałam na niego.
I zrobiłam to. Mocno go przytuliłam.

Reszta dnia minęła mi w lżejszej atmosferze. Na krótkich przerwach między lekcjami rozmawiałam z Noelem, jakby nic sie nie stało. I było mi z tym dobrze. Rzomiałam jego powody, to co powiedział do mnie do dotarło.
Jednak cała ta sytuacja zwróciła mnie nieco przeciwko Nathanielowi. Widziałam, jak patrzy na mnie, z żalem i złością, ale nie podeszłam do niego, chciałam zachować swoją godność. Miał szansę, a to, ze jej nie wykorzystał to już nie moja wina.
Gdy skończyła sie ostatnia lekcja, szybko wyszłam ze szkoły. Bo tych wszystkich wrażeniach i stresie chciałam po prostu być już w domu. Jednak nie miało sie to stać tak szybko.
- Claribel! - usłyszałam głos wołąjący za mną. Odwróciłam sie. To był Nathaniel.
- Co? - zapytałam nieco gniewnie.
- Przepraszam.
Zamurowało mnie. Spodziewałam sie, ze bedzie się wymigiwał, kłamał, a usłyszałam jedno, ale za to jak ważne słowo.
- Nigdy nie chciałem cię urazić. - mówił dalej. - Jak wiele powiedział ci Noel?
- Nie zdradził mi nic. - powiedziałam pewnie. W oczach Nathaniela pojawił sie wyraz zaskoczenia. - Ale mnie nie okłamał, ani nie unikał. Powiedział wprost, dlaczego coś przede mną ukrywa.
- I mu zaufałaś? - był wyraźnie zaskoczony.
- Wolę to od kolejnych kłamstw.
- Naprawdę cię za to przepraszam, ale na razie nie mogę ci nic powiedzieć.
- Mówisz jak Noel.
- Bo to prawda. Jak nie chcesz już mnie znać - proszę bardzo. Ale chcę mieć czyste konto. 
- Nie chcę cię nie znać. Tylko już nie kłam.
- Nie będę.
Ulżyło mi. Zrobiłam kilka kroków w tył, pomachałam mu i poszłam w strone parkingu. Wiedziałam, ze podjęłam dobrą decyzję.

Nadeszła noc. Cieszyłam sie, że wyprostowałam wszystkie sprawy. Jednak to wcale nie sprawiło, że byłam mniej ciekawa. Wiedziałam jedynie, że odpowiedź sama przyjdzie. Należy jedynie poczekać. 
Wszyscy już dawno spali. Ja jako jedyna byłam jeszcze na nogach, bo musiałam sie uczyć. Moja klasa zdążyła sporo zrobić, gdy mnie nie było. Jednak mój mózg był już zbyt przemęczony, więc schowałam wszystkie podręczniki, zeszyty, i wszystko to, co przypominało mi o szkole. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki.
Po całym dniu wyglądałam jak widmo. Stres i wysiłek umysłowy mnie wykończyły, potrzebowałam odświeżenia. Porządnie sie wykąpałam, wyszorowałam włosy, nasmarowałam sie wszystkimi możliwymi kremami i założyłam lekką koszulę nocną bez rękawów. Już miałam wyjść z łazienki, gdy coś w lustrze przykuło mój wzrok. Cofnęłam się i spojrzałam dokładniej. 
To było moje ramię, rana, która była powodem wizyty w szpitalu. Pod wpływem wody strup zaczął się odklejać. Wyglądało to obrzydliwie. Zacisnełam zęby i oderwałam cały. Spojrzałam w lustro po raz kolejny i zamarłam.
Skóra była zaczerwieniona, ale nie było żadnych ran, zero krwi. Tylko czarne linie, niczym tatuaż, jednak przypominające nieco świeże blizny. Podeszłam bliżej lustra, by zobaczyć, co przedstawiają. Gdy sobie to uświadomiłam, upadłam na ziemię.
Linie układały się w dokładnie taki wzór, jaki był na wisiorku.
Nie mogłąm w to uwierzyć. Dopadłam szafkę i wyciągnęłam z niej moją skrzynkę z biżuterią. Z impetem odrzuciłam wieczko i ostrożnie wyciągnęłam wycięgnełam niebieski wisiorek, bojąc sie, ze znowu zrobi mi krzywdę. Jednak nic sie nie stało. Wstałam i przyłożyłam go do linii.
Nie, tylko nie to.

~N.~
Może i przyznała mi rację, może zaufała. Ale nie zapomni. 
Wiedziałem, że prawda w końcu wyjdzie na jaw. Pozostały dni, może godziny, gdy jej prawdziwe 'ja' sie ujawni. Wtedy dopiero zaczną sie prawdziwe kłopoty.
Pomyślałem o tym, jakie ona przeżywa katusze. Bez pożywienia przez ponad miesiąc. Z bólem bez konkretnej przyczyny. 
Wchodzę do gry, powiedziałem sobie. Powiem jej. Tylko musze pomyśleć, jak. I muszę być pierwszy. Stracę ją, jeżeli mnie wyprzedzi.

------------------------
Trochę późno, bo już prawie koniec tygodnia, ale lepiej teraz niż nigdy :)
Zaczyna sie gra moi drodzy :) Do jakiej drużyny należycie - Team Nathaniel, czy Team Noel?

2 komentarze:

  1. Jak na razie jestem po stronie Noela. Wzbudził u mnie większe zaufanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie jestem po stronie Noela. Wzbudził u mnie większe zaufanie

    OdpowiedzUsuń

Gorąco dziękuję za każdy komentarz, także ktytyczny, bo to mi niezmiernie pomaga.
Wyłączyłam weryfikację obrazkową, by było wam łatwiej komentować, bo wiem, jakie to odczytywanie jest irytujące.